„Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu
tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty także mnie nie
potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych
lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz
dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.”*
Zayn czytał kolejne wersy książki i coraz bardziej odnosił
wrażenie, że ta krótka opowieść ma jakieś odniesienie do sytuacji jego i Jack.
On próbuje ją poznać. On chcę ją oswoić. Dopiero teraz tak naprawdę docenił
autora tej historii. W kilku słowach potrafił umieścić wskazówki, których
ludzie poszukują przez całe życie. Proste zdania, zrozumiałe i dostępne dla
każdego. Tylko trzeba umieć je odczytać i w tej chwili brunetowi się to udało.
Brnął przez kolejne rozdziały zapominając o Bożym świecie. Już wiedział, co
powinien zrobić. Znalazł lek na chorobę dziewczyny.
Słyszała jak Nicość się śmieje. Jak wzgardliwie o nim mówi.
Jak z rosnącym niezadowoleniem spogląda w jego stronę. Siedzi lekko przygarbiony,
a spojrzenie skupiał na kolejnych stronach książki, która kiedyś być może była
jej ulubioną. Teraz już zapomniała treści. Tylko tytuł był znajomy. Jack
niedane było wysłuchać opowieści czytanej przez chłopaka. Nicość wszystko
zagłuszała. Chciała być w centrum zainteresowania. Królowa nie może być nieważna,
nie wolno jej ignorować, a jednak Jack to robiła. W moim królestwie nie ma
miejsce na bunt, krzyknęła Istota. Zacisnęła pięści i spojrzała z nienawiścią
na chłopaka. To nie koniec. Nie koniec.
Zayn przeczytał ostatnie słowo i spojrzał na Jack. Siedziała
nieruchomo odwrócona do niego tyłem. Nie wydawała się specjalnie poruszona
usłyszaną historią. Szkoda, pomyślał chłopak i podszedł w stronę dziewczyny.
Jej oczy były zamknięte. Bruneta ogarnął strach, że Jack znowu straci
przytomność. Dotknął delikatnie jej policzka, a ona otworzyła szeroko oczy.
Chłopak odskoczył nie spodziewając się tak szybkiej reakcji. Odsunął się pod
ścianę, kilka razy odetchnął i podniósł wzrok na osiemnastolatkę. Siedziała tak
jak wcześniej, a jedyną różnicę stanowiły oczy, teraz otwarte i skierowane
ewidentnie w stronę Zayna. Wzdrygnął się
czując na sobie jej spojrzenie. Zaczął wiercić się w miejscu i szukać sobie
jakiejś rzeczy, na której mógłby skupić swoją uwagę. Po chwili zirytowany całą
tą sytuacją podniósł głowę i odwzajemnił spojrzenie. Przeszywali się wzrokiem.
W końcu Zayn zdecydował się przerwać ciszę.
- No co jest? Zrobiłem coś nie tak? – łudził się, że usłyszy
odpowiedź. Ta jednak nie nadchodziła. Mijały minuty, a Zayn nie wiedział co mógłby
jeszcze powiedzieć, czy zrobić. Nagle Jack zaczęła szarpać się za włosy. Na
początku lekko, później coraz silniej. Przerażony mulat podbiegł i chwycił jej
ręce. Usłyszał jak Josh wbiega po schodach. Chwilę później drzwi otworzyły się
szeroko i wbiegł zdenerwowany chłopak.
- Co się stało? – zapytał widząc klęczącego przyjaciela,
trzymającego za ręce Jack.
- Czytałem jej tylko i nagle zaczęła targać sobie włosy, nie
wiem czemu – relacjonował brunet puszczając ręce dziewczyny i wstając. Zaczerwienił
się na myśl, że Josh może mu nie uwierzyć.
- Pamiętam, że kiedyś, wydarzyło się coś podobnego. To było chyba
w którąś rocznicę śmierci rodziców Jack. Babcia bardzo się wystraszyła, starała
się ją uspokoić, ale nie miała wystarczająco sił. Zadzwoniła po moich rodziców
i dopiero wtedy udało im się zapanować nad sytuacją. Pamiętam jak wrócili po
tym do domu. Rozważali, czy nie lepiej będzie oddać Jack specjalistom. Zaczęli
się bać, że babcia sobie nie poradzi, jednak w końcu do niczego nie doszło. Ona
by jej za nic nie oddała – westchnął Josh i spojrzał ze smutkiem na dziewczynę.
Pomógł jej wstać i poprowadził ją do łóżka. – Na ciebie już czas, a Jack niech
teraz odpocznie. Zresztą zaraz do niej wrócę, trzeba jej dzisiaj poświęcić
więcej uwagi.
Wyszli z pokoju i skierowali się w stronę wyjścia. Zayn
czuł, że serce nadal bije mu w przyspieszonym tempie. To co się dzieje z Jack
jest bardziej tajemnicze i poplątane niż wcześniej mu się wydawało.
- Dzięki, że przyszedłeś i zrozumiem, jeśli po dzisiejszym
dasz sobie spokój. I tak jestem Ci za wszystko wdzięczny – powiedział szatyn i
poklepał przyjaciela po ramieniu. Mulat pokręcił głową.
- Nie musisz mi jeszcze dziękować. Chcę dalej pomagać tobie
i Jack. Ja łatwo nie odpuszczam, kolego – mimo wszystkich wątpliwości jakie nim
targały, zaśmiał się, po czym machnął na pożegnanie Joshowi.
***
Odejdź, zostaw mnie w spokoju, prosiła Jack. Jednak nikt jej
nie słuchał, nikt jej nawet nie słyszał. Chciała być z powrotem sobą, osobą,
która przestała istnieć dawno temu. Gdyby tylko miała dość sił. Czemu nikt nie
widzi jak płacze? Dlaczego nie ma reakcji, kiedy krzyczy z rozpaczy? Ja żyję,
ja żyję, powtarzała niczym fragment jakiejś nieznanej modlitwy.
„Ale beze mnie byś zginęła” usłyszała gdzieś w dalekim
zakątku wyimaginowanego świata.
„Zobaczymy” szepnęła czując, że tym razem jej odpowiedź nie
umknie uwadze Nicości.
Szatyn siedział w pokoju bacznie przyglądając się śpiącej
dziewczynie. Za oknem hulał wiatr, a krople deszczu wybijały rytm o parapet.
Ogarniała go senność, mimo tego nie chciał i nie mógł dzisiaj zasnąć. Bał się o
swoją kuzynkę. Podświadomie czuł, że jeśli tylko zamknie oczy, stanie się coś
strasznego. Nie zaszkodzi, jeśli będzie czuwał przez tę jedną noc. Teraz
najważniejsze jest bezpieczeństwo Jack. Jednak powieki za każdym razem zamykały
się na dłuższą chwilę. Minutę, dwie, pięć. Usnął, lecz był to niespokojny sen.
Josh się nie mylił, coś jeszcze miało się stać.
***
Północ już dawno minęła. Na zewnątrz słychać było grzmoty, a
ciemne ulice, co kilka sekund rozświetlały błyskawice. W kamienicy panowała
głucha cisza. Każdy o tej porze starał się odpocząć przed nadchodzącym ciężkim
dniem. Także i w mieszkaniu Josha nie słychać było żadnych odgłosów czyjeś
obecności. Nagle postać na łóżku się poruszyła. Podniosła się do pozycji
siedzącej i chwilę lustrowała otoczenie. Z jej nosa, wartkim strumieniem
płynęła krew. Wędrowała po twarzy Jack, później spadała na ubranie lub na
czystą pościel i szybko wsiąkała w materiał. Dziewczyna wstała i lekko się
chwiejąc próbowała dotrzeć do drzwi. Po drodze potknęła się o krzesło i upadła
na podłogę. Krew zaczęła się lać jeszcze szybciej, tworząc małą kałużę wokół
głowy ledwo przytomnej brunetki. Zaalarmowany hałasem Josh momentalnie się
obudził. Próbował przyzwyczaić wzrok do ciemności. Podbiegł do ściany i chwilę
zajęło mu odnalezienie kontaktu. Światło rozlało się po pokoju, a chłopak
musiał zasłonić oczy. Ujrzawszy Jack leżącą po środku pomieszczenia, a obok
niej krew, rozbudził się całkowicie. Jego serce zaczęło bić w oszałamiającym
tempie. Podbiegł do dziewczyny i sprawdził czy oddycha. Wyczuwszy tętno, podniósł
ją z podłogi. Ustawił pod ścianą, a sam pognał na dół po lód. Wyciągnął telefon
i wykręcił numer pogotowia. To był bardzo silny krwotok, a Josh nie miał
pojęcia jak długo już trwa. Zganił się w myślach za to, że zasnął, zamiast jej
pilnować. Wrócił do pokoju z lodem w jednej ręce i ręcznikiem w drugiej. Szybko
podszedł do Jack i zaczął ją wycierać z krwi. Pozostało czekać aż pogotowie
nadjedzie.
Josh szukał po całym domu dokumentów dziewczyny i nigdzie
nie mógł ich znaleźć. Kiedy grzebał w jednej z półek w salonie, kartka z
rysunkiem przedstawiającym Zayna wysunęła się i spadła na ziemię. Spojrzał na ilustrację i
schylił się by ją podnieść. Zamrugał i przyjrzał się dokładniej jej odwrotnej
stronie.
- Co tutaj się dzieje? – jęknął zrozumiawszy, że na,
jak mu się wcześniej wydawało, pustej stronie widnieje wiadomość od Jack.
Josh ponownie przeczytał tekst zapisany krzywymi,
drukowanymi literami.
„I’M HERE. HELP.”
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
* Cytat z książki "Mały Książę" A. De Saint-Exupery
Dziękuję, że jest Was już tutaj ponad 60! Nie mogę w to po prostu uwierzyć. Bardzo dziękuję za każdy komentarz. Uwielbiam je czytać! Są dla mnie najważniejszą rzeczą na tym blogu. Ta Wasza ocena, zdanie na temat tego co stworzyłam. Podnoszą mnie na duchu, sprawiają, że chce się pisać dalsze części. Przepraszam, że zwlekam z dodawaniem rozdziałów, ale niestety nie mam zbyt dużo czasu. Dodaję ten i oby się Wam spodobał. Liczę także, że każdy kto przeczyta pozostawi swoją opinię w komentarzach. Naprawdę bardzo mi na tym zależy :)
Pozdrawiam
A.