Niepozorna
taksówka z niemałą prędkością mijała kolejne ulice Londynu. Na zewnątrz hulał
wiatr, a pojedyncze krople deszczu lądowały na szybie pędzącego samochodu. Z
tyłu pojazdu siedział samotny chłopak na pozór bezczynnie przyglądający się
przechodniom. Tak naprawdę Zayn bardzo intensywnie myślał. Był szczerze
zdziwiony swoim dzisiejszym zachowaniem. Nigdy jeszcze nie pokłócił się na
poważnie z Joshem. Czuł się winny za to całe zajście. Może w ogóle nie powinien
się o nic pytać. To nie jego życie. To nie jego sprawa. Jednak ta dziewczyna,
Jack, przykuła jego uwagę. Kiedy usłyszał jej historię, poczuł się jakby powołany
do misji. Zaśmiał się zrozumiawszy absurdalność swoich myśli. ‘Jakiej, cholera,
misji?’ zadał sobie pytanie nawet nie wiedząc, że zdezorientowany kierowca
usłyszał jego wypowiedź. Mulat sam nie wiedział o co mu chodzi. Po prostu czuł
całym sobą, że oto zdarzyło się coś niewyjaśnionego. Nie mógł pozbyć się
wrażenia, że na tym nie skończyła się historia jego i… Jack. Wciąż odtwarzał
sobie obraz smukłej dziewczyny pozbawionej przytomności, leżącej na kanapie.
Kolejnym zaskakującym faktem było to, że Zayn pamięta każdy szczegół jej
twarzy. Długie, ciemne rzęsy, pozbawione emocji, a jednak piękne niebieskie
oczy, które swoją klarownością przypominały taflę jeziora, delikatne rysy,
blade policzki, mały, prosty nos i malinowe usta. Otrząsnął się z tych myśli.
Co go opętało? Gdyby o tym komuś opowiedział, wyszłoby, że się zakochał, a to
nieprawda. Przynajmniej tak twierdził. Miłość to coś na co potrzeba czasu. Takie
było jego zdanie. Kilka minut później taksówka zatrzymała się na parkingu
otaczającym budynek mieszkalny i zaraz potem ruszyła dalej pozostawiając
dziewiętnastolatka, który żwawym krokiem ruszył w stronę wejścia. Jego i Nialla
apartament znajdował się na trzecim piętrze. Dotarłszy na miejsce wyciągnął z
kieszeni kluczyk i po chwili był już u siebie. Ściągnął buty i pomaszerował do
łazienki z zamiarem odświeżenia się. Niedane było mu tam dojść, gdyż
przeszkodził mu w tym blondyn trzymający kanapkę w jednej ręce a kubek z
herbatą w drugiej.
- Jesteś? –
brunet zadał bezsensowne pytanie, wyrażające jego zdziwienie. Irlandczyk według
wcześniejszych ustaleń miał właśnie imprezować wraz ze swoimi starymi
przyjaciółmi w klubie w centrum Londynu. Brunet nie miał teraz ochoty rozmawiać
z Niallem.
- A nie
widać? - zaśmiał się tamten. Potem nieznacznie usunął mu się z drogi. Zayn
chciał się jak najszybciej ulotnić, aby przyjaciel nie zdążył go wypytać o
dzisiejsze spotkanie z Joshem. Znikał już za drzwiami łazienki, kiedy usłyszał
głos Horana – Wcześnie wróciłeś. Nie było meczu?
W mieszkaniu
nagle zapadła straszna cisza, którą po chwili przerwał głos bruneta.
- Zamknij
się. – warknął zirytowany chłopak i zniknął w pomieszczeniu. Zszokowany blondyn
wyciągnął jeszcze rękę chcąc zapukać i zapytać czy wszystko dobrze, lecz po
krótkim namyśle zrezygnował z tego pomysłu. Wrócił do kuchni, gdzie zmartwiony
dopił swoją herbatę. Równie zdumiony Zayn patrzył w lustro kręcąc smutno głową.
Nie miał zielonego pojęcia, co się z nim dzisiaj dzieje. Zachowywał się jak
dupek. To było nie w porządku zarówno wobec Josha jak i Nialla. Będzie musiał
ich przeprosić i to szybko.
Brunet
starał się zasnąć już od kilku godzin. W tym czasie zdążył wszystko przemyśleć.
Już wiedział, że chce jej pomóc. Skoro Josh traci nadzieję pora, aby ktoś mu ją
przywrócił i tym kimś będzie Zayn. Leżał opierając głowę na miękkiej poduszce i
starał się ułożyć sensowne przeprosiny, które wygłosiłby jutro podczas prób. Oprócz
tego chciał porozmawiać z perkusistą na temat Jack. Im szybciej tym lepiej. Był
pewien, że jeśli będzie to odkładał w końcu zrezygnuje. Ona czeka, aby ktoś wyciągnął
do niej pomocną dłoń, więc nie wolno teraz stchórzyć. Dla chłopaka sen przyszedł
niespodziewanie, zabierając go tam, gdzie problemy tego świata nie istnieją.
***
Pięciu
młodych mężczyzn zmęczonych śpiewaniem, odetchnęło z ulgą, kiedy ogłoszono koniec
na dzisiaj. Wstali i zaczęli się rozciągać, a na ich twarzach malowała się radość
z dokonanych postępów. Tylko Zayn zdawał się być dzisiaj nieobecny. Ciągle mylił
tekst i miał problemy z dopasowaniem się do reszty. Nikt nie wiedział, co może
być tego przyczyną… nikt oprócz Josha, dla którego także nie był to najlepszy
dzień. Wiedział, że przesadził wczoraj krzycząc na Bogu ducha winnego Zayna.
Podczas prób starał się skupić na graniu, jednak problemy, które od pewnego
czasu go przytłaczały, nie dawały mu wytchnienia nawet w pracy. Zresztą
sprzeczka z przyjacielem, nie była jedynym powodem jego zmartwień. Jack nie
wyszła ani razu z pokoju od feralnego wieczoru. Kiedy tam zaglądnął leżała jak
zabita na łóżku i jedynym dowodem na to, że dalej żyje, była unosząca się spokojnie
klatka piersiowa wraz z każdym oddechem. Na nodze, w miejscu gdzie szkło
dosięgło jej delikatnej skóry, krew już zaschła tworząc ledwo widoczną kreskę z
odległości, z której patrzył Josh. Wychodząc z domu miał dziwne przeczucie, że
niedługo wydarzy się coś ważnego. Pytanie tylko, co? Wstał teraz, widząc jak
zbliża się do niego Zayn. Przełknął ślinę, nie wiedział co powiedzieć. Było mu
naprawdę głupio. Jeszcze nigdy nie czuł się nieswojo w obecności tego chłopaka.
- Josh –
odezwał się cicho brunet. – Moglibyśmy pogadać na osobności? – ruchem głowy
wskazał roześmianą gromadkę, która, jeśli teraz nie znikną, zaraz się nimi
zainteresuje.
Dwudziestoparolatek
zgodził się bez wahania. Ruszyli szybko w stronę wyjścia, zabierając po drodze
swoje kurtki.
- Gdzie się
wybieracie? – zapytał zaciekawiony Niall. Zanim znaleźli się dzisiaj w studio,
Zayn go przeprosił, tłumacząc, że miał małą kłótnię z Joshem. Blondyn nie był
pamiętliwy. Od razu przebaczył przyjacielowi, pocieszając go, że każdemu się
zdarza mieć gorszy dzień. Jednak nie mógł się powstrzymać, aby nie zatrzymać
tych dwóch, którzy na pierwszy rzut oka, chcieli się pozbyć świadków.
Ewidentnie coś ukrywali.
- Nie twój
interes, Horan – powiedział niby żartem szatyn i mrugnął do pozostałych. Nim
się obejrzeli Josha i Zayna już nie było. Zaalarmowany ich zachowaniem wydawał
się tylko Niall. Jednak po chwili otrząsnął się z rozmyślań i już całkiem
zrelaksowany słuchał żartów Louisa.
Tymczasem w
pobliskiej kawiarni Zayn nerwowo spoglądał na swego towarzysza. Ulokowali się w
tej zacisznej knajpce, wybierając miejsce przy oknie, aby móc patrzeć na
ruchliwy Londyn. Przeprosiny mieli już za sobą, jednak teraz brunet chciał
porozmawiać o czymś innym. Wziął głęboki wdech.
- Chciałbym
jeszcze o czymś z tobą porozmawiać – zaczął. Dwudziestoparolatek zerknął ciekawie
na kolegę i kiwnął głową na znak, że słucha. – Zastanawiałem się wczoraj nad
sytuacją Jack – zerknął chcąc sprawdzić reakcję Josha. Chłopak wyraźnie
zainteresował się słowami bruneta.- Wiem, że to może wydawać się głupie, ale
chciałbym wam jakoś pomóc. Nie jestem terapeutom, ale pojawienie się nowej
osoby w jej życiu, być może na nią jakoś wpłynie? Kto wie, przecież warto chyba
spróbować – skończył i nerwowo przygryzł wargi, czekając na odpowiedź.
Między nimi
zapanowała pełna napięcia cisza. Kawiarnia była w zasadzie pusta, więc nikt
specjalnie nie zakłócał spokoju. Josh zastanawiał się co skłoniło Zayna do
podjęcia takiej decyzji. Uważał, że brunet nie rozumie powagi sytuacji. Myśli,
że rozwiąże, to od tak, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szkoda,
ale to nie bajka. Żyjemy w brutalnym świecie, w którym nie ma czasu na
złudzenia. Westchnął, zastanawiając się, jak w grzeczny sposób odmówić
chłopakowi. Może i Zayn miał dobre intencje, jednak perkusista One Direction
uważał pomysł ten za bezcelowy. To ma jej pomóc? Jakieś spotkania z celebrytą?
Ona żyje w innym świecie, a Mulat bynajmniej nic tam nie zdziała. Spojrzał ze
smutkiem na chłopaka siedzącego naprzeciwko.
- Zayn… ja
już nie chcę się kłócić, ale uważam, że to nie najlepszy pomysł – stukał
nerwowo palcami o blat.- Jack nie potrzebuje t a k i e j pomocy. Poza tym ty
masz zespół, nie wolno ci się teraz koncentrować na czymś innym. To mogłoby
wszystko zepsuć. Zastanów się dobrze – tłumaczył, widząc jak brunet zaczyna
niespokojnie wiercić się na krześle.
- Myślałem
nad tym. Czemu mi nie dasz szansy? – w jego głosie pobrzmiewała nutka irytacji.
-
Niedorzeczność! Stwierdziłeś to wszystko po jednym wieczorze? Kompletne
szaleństwo – Josh także powoli tracił cierpliwość. Wiedział, że to nic nie da.
Ile razy on próbował? Wiedział także jakby to się odbiło na jego karierze, a
gdyby media zainteresowały się tą sprawą? Gdyby coś wywęszyli? Później nagłówki
o chorej psychicznie dziewczynie, z którą umawia się Zayn Malik. Doskonale
zdawał sobie sprawę, że fotoreporterzy śledzą ich na każdym kroku. Na pewno
zaraz by się to wydało.
- Ktoś musi
przerwać to milczenie! – krzyknął wyprowadzony z równowagi dziewiętnastolatek.
– I zobaczysz, że to będę ja – wycelował w niego palcem. Zayn spojrzał na Josha
z żalem. Naprawdę chciał pomóc, a przyjaciel nie wierzył w jego możliwości.
Mulat zerwawszy się z miejsca, szybko wyszedł z budynku. Odetchnął świeżym
powietrzem i dopiero teraz zauważył, że ktoś obserwuje go z drugiej strony
ulicy. To był Niall. Stał tam drżąc zimna i wydawał się zdruzgotany tym co
zobaczył.
***
Josh na nowo
przygnębiony dzisiejszymi doświadczeniami otworzył drzwi mieszkania. Zsunął
płaszcz i powiesił go na starym dębowym wieszaku, pamiętającym czasy jego
dziadków. Po kolejnej kłótni z Zaynem rozbolała go głowa. Skierował się do
kuchni i wyciągnął z jednej z szuflad tabletki. Przełknął lekarstwo, popijając
je wodą. Miał ochotę od razu pójść do łóżka,
jednak najpierw należało znaleźć Jack. Właśnie kierował się na górę, kiedy
zauważył ruch w salonie. Wszedł do
pomieszczenia zastanawiając się co może robić jego kuzynka. To co ujrzał
zszokowało go to tego stopnia, że aż musiał oprzeć się o ścianę. Jack najspokojniej w świecie rysowała! Do oczu
chłopaka napłynęły łzy szczęścia. W końcu
jakaś oznaka, że to prawdziwe serce bije pod tą skorupą obojętności.
Joshowi trzęsły się ręce, kiedy powoli podchodził do dziewczyny, nie chcąc, aby
przerwała czynność. Myślał, że dzisiaj już nic go nie zaskoczy. Był o tym
przekonany dopóki nie dojrzał co szkicowała brunetka.
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_
Udało mi się dodać ten rozdział w wyznaczonym czasie! Pisałam go na ostatnią chwilę, więc proszę, bądźcie wyrozumiałe :) Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Dziękuję za 48 członków! Gdyby jeszcze pojawiło się więcej komentarzy, to naprawdę byłoby idealnie. Zatem apeluję, jeśli to czytasz, to zrób coś dla mnie i napisz kilka słów od siebie. Dla Ciebie to tylko kilka chwil, a dla mnie ogromny uśmiech i napływ energii do dalszego pisania. Z góry dziękuję!
A.
HEJ, ROZDZIAŁ CUDOWNY TRAFIŁAŚ W MÓJ GUST JUTRO DODAM SIĘ NA OBSERWUJĄCYCH ;) ...
OdpowiedzUsuńA i mogła byś mi podać twojego twittera?? ♥ chętnie bym z tobą popisała :)
OdpowiedzUsuń@lendme1D, Bardzo Ci dziękuję za komentarz :)
UsuńBlog niesamowity, a rozdział po prostu cudo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam =D <3 <3 <3
Zauważyłam wczoraj wieczorem, że dodałaś rozdział. Niestety, przegrałam ze zmęczeniem i przeczytałam go dopiero przed chwilą. Znowu nie wiem, co napisać. Zadziwiasz mnie coraz bardziej, z każdym słowem, zdaniem. Chyba za bardzo wczuwam się w to opowiadanie. Zdaje mi się, że jestem zamkniętą w swoim świecie Jack i potrzebuję kogoś, kto wyciągnie do mnie pomocną rękę. Każdy z nas inaczej reaguje na rany. Ja milczę i płaczę, zupełnie jak ona. Błąkam się. Chcę i nie chcę być szczęśliwa. Potrzebuję powodu, gwiazdy na niebie, wkradających się przez niezasłonięte rolety promieni słońca, osoby. Miłość jest lekarstwem, potrafi zdziałać cuda. Czy Jack wróci, dzięki niej do żywych, wyrwie się ze swojego swiata? Powiedz, że tak. Jeśli ona da radę, to ja też.
OdpowiedzUsuńWow ! niesamowite :) już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :)
OdpowiedzUsuńto co piszesz jest piękne <3
Rozdział mi się bardzo podoba, kiedy następny?
OdpowiedzUsuńŚwietny, nie spodziewałam się go tak wcześnie. Jestem przyzwyczajona, że na blogach które czytam muszę długo czekać na nowe rozdziały, ale nie tracę nadziei. Więc wchodzę na te opowiadanie, tak tylko żeby sprawdzić, a tu nowy rozdział!! I do tego taki fantastyczny :)Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie znalazłam twojego bloga i się zakochałam w nim <3
OdpowiedzUsuńBrak mi słów by ocenić to co napisalaś.Historia jest uzalezniajaca i po prostu fantastyczna tylko szkoda troszeczkę ,że są krótkie rozdziały.Będę czekać na następny rozdział. xx
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie, bardzo mi przypadło do gustu. :)
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych i czekam na następne rozdziały.
________________________
@onekissforus
A ty miałam aż twa rozdziały do nadrobienia. Ten blog różni się całkowicie od poprzedniego ale oba przypadły mi do gustu i nie wiem który lubię bardziej. Jedno jest pewne są to najchętniej czytane przeze mnie blogi. Uwielbiam twój styl i pomysł.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziałów są świetne. Myślę, że Zayn zdoła w jakiś sposób pomóc Jack. Mam nadzieję, że ona dzięki niemu przemówi. Odzyska zdrowie.
Podoba mi się ten upór i stanowczość Malika. A Jack, wreszcie okazała jakieś uczucia. To oznacza, że Zayn już na nią wpłynął.
Czekam na kolejny rozdziały na obu blogach :D
Zaczęłaś ten rozdział bardzo fajnie. Zayn siedzi sobie w taksówce i rozmyśla. Był trochę wredny w stosunku do Nialla, to fakt, ale doskonale go rozumiem. Nie chciał rozmawiać o tym co się stało i wciąż lekko zestresowany był kłótnią z Joshem, więc nie ma się czemu dziwić. Zaskoczyło mnie jednak to, że tak szybko chce obu mężczyzn przeprosić. W końcu on ma swoją dumę, nie? ;>
OdpowiedzUsuńJosh dziwnie zareagował na to, że Zayn chce pomóc. No dobra, może i chciał sam się nią opiekować, ale jeżeli nadarzyła się jakaś szansa w postaci Zayna, który chciał pomóc, to Josh powinien przyjąć go z otwartymi ramionami, a nie się denerwować. W końcu chciał by Jack wyzdrowiała tak bardzo, jak Zayn.
Nie będę ci tu opowiadać jaki to masz niesamowity talent, jak wspaniale wszystko ujęłaś i cudownie opisałaś, bo przecież doskonale o tym wiesz i nie trzeba ci o tym przypominać :D
Achh, zapomniałabym o tym rysunku, na miłość boską! myślę, że w głowie Jack rodzi się już coś małego. Jeżeli była w stanie zapamiętać twarz Zayna i bez problemu ją naszkicować, to znaczy, że on odegrał istotną rolę w jej życiu. I chociaż pojawił się tylko na niespełna godzinę, to sprawił, że coś w niej pękło i zaczęła robić tak przyziemną rzecz, jak rysowanie. Urwałaś w najbardziej ciekawym fragmencie i właśnie ci to wypominam :D
Zrobiłaś też jedną literówkę. W słowie 'reporterze' powinno być na końcu 'y' :)
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Asuria xx
dla mnei piękne, cholernie piękne
OdpowiedzUsuńPer-fect! :* :)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie zapowiada się cudownie. Czytając je czuję się jak bym czytała dzieło zawodowego pisarza. Nie wiem ile masz lat ale nie mogę wyjść z podziwu. To jak i jakim językiem się posługujesz jest niesamowite. Manipulujesz słowami które w twoim dziele układają się w idealną całość. Naprawdę szacunek.
OdpowiedzUsuńPS: Kiedy następna część ?
Zapowiada sie swietnie i widac ze urok Malika przelamie kazda bariere :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy co dalej wymysli ten chlopak zeby pomoc Jack
ZAJEBISTE
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga :)
OdpowiedzUsuńUważam że masz wszystko co potrzebne jest do pisania opowiadań.
Jest bardzo kreatywny i ładnie piszesz teksty :)
Idź w przyszłości na humana! :)
świetne
OdpowiedzUsuńJeju... ty tak piszesz, że WOW.. ja nie wiem co napisać, bo nic NIC nie opisze tego jak TY piszesz.. Matko dziewczyno to jest boskie.. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.. Życzę dużo dużo weny.. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, świetnie napisany. <3 Czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńTo jak piszesz jest niesamowite! Jak ty to robisz? Kiedy to czytam aż zapiera mi dech w piersiach. Życzę dużo weny i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńOMG.! Jak ty ślicznie piszesz. <3 Chciałabym mieć taki talent ;( Z niecierpliwością czekam na nexta. :D
OdpowiedzUsuńhttp://kazda-droga-wymaga-poswiecen.blogspot.com/
To takie...nie wiem jak to okreslić...niesamowite??:)
OdpowiedzUsuńTak to niesamowite..To dopiero drugi rozdział,
a ja już się uzależniłam...
Piszesz wspaniale.. <3
Życzę weny i czekam na next :***
+ Jak będziesz miała gorszy dzień, to powiedz sobie, że
Natala cie kocha<3... haha :D
Nie no na serio dziewczyno Kocham Cię, za to, że to piszesz...<3
Pozdr. Natala :3
Jejku piekny nie moge sie doczekac nastepnego
OdpowiedzUsuńNaprawdę, w stu procentach jestem pewna, że jeszcze przenigdy w życiu nie zaciekawiło mnie żadne opowiadanie w taki sposób jak te. Tak strasznie mi się tutaj podoba, że mogłabym to czytać, czytać i jeszcze raz czytać, a to przecież dopiero 2 rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego. Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńAnia xx
Ja obejrzałam zwiastun to się aż wzruszyłam
OdpowiedzUsuńTo jest ZAJEBISTE
Tylko szkoda że tak rzadko dodajesz :(
<3
Brak słów *,* Świetne ! Cudowne . Chce następny rozdział . Prosze ! :*
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Po prostu brakuje słów na opisanie tego rozdziału! Jest idealny w każdym calu, w każdym zdaniu, każdym słowie, każdym znaku interpunkcyjnym. Już się nie mogę doczekać dalszego ciągu!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie aż mam dreszcze z podekscytowania na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCu-do-wne ! Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? Bo nie ma już baaaardzo długo :'(
OdpowiedzUsuńwow jesteś niesamowita! nie wierze jak można mieć taki talent do pisania tak bardzo cche dowiedzieć się co dalej xx
OdpowiedzUsuńEj no! tęsknie za rozdziałami :(((
OdpowiedzUsuńczeeekam xd
Niesamowity! kocham!
OdpowiedzUsuń